14 lis 2013

Spowiedź czyli jak to się zaczęło :)


Historia mojej przemiany cz. I


Ten post napisałam dokładnie 17 sierpnia, czyli tuż po założeniu bloga. Dłuuugo wahałam się czy go zamieścić, ale co mi tam :) Poznajcie kawałek mojej historii, która nie różni się niczym innym od historii większości kobiet. 

Dzisiaj będzie o tym co dla mnie najważniejsze, bo bez mojej przemiany nie byłoby fanpage ani tego bloga : ) Historię będę chciała opisać Wam w częściach z racji tego, że sama nie lubię czytać długich postów i wiem, że w połowie i tak byście się znudziły : )

Jak już pisałam od zawsze byłam grubsza. Do początku liceum nie zwracałam na to uwagi, wygląd był dla mnie zupełnie nie ważny. Zaczęło się w liceum, wiadomo nowa szkoła i ten stres na kogo się trafi. Czy ludzie będą spoko, czy raczej nie. Praktycznie przez całe liceum walczyłam ze swoją wagą, raz mi się udawało zgubić kilka kilogramów tylko po to, aby nabyć je na nowo. W 1 klasie liceum, to było jakoś zimą postanowiłam się odchudzać razem z mamą. Nasza dieta polegała na tym, że jadłyśmy normalne śniadanie, na obiad były zazwyczaj warzywa na patelnie z kurczakiem, a gdy chciało nam się jeść sięgałyśmy po zielone grejpfruty. Takim sposobem dziennie zjadałam ok 3 -4 grejpfrutów. Nie powiem efekty były zadowalające a dieta nie była tragiczna, bo bardzo smaczna : ) Niestety jak to zawsze bywa, znowu przytyłam.
W liceum kilka raz brałam się za siebie, to było zazwyczaj przed wakacjami. Pamiętam, że w 2 klasie przed zakończeniem roku jadłam bardzo mało. Śniadanie do szkoły składało się jedynie z rzodkiewek, marchewek i kilku orzechów włoskich. Obiady jadłam takie jak wszyscy w domu, ale wyeliminowałam słodycze.  O dziwo nie byłam wtedy głodna i schudłam ok. 4 kg To była ogromna radość, mój największy sukces : ) Jak się pewnie domyślacie przez wakacje ponownie przytyłam.

Jeszcze Wam nie wspominałam o jednej bardzo ważnej rzeczy – nienawidziłam ćwiczyć. WF był dla mnie złem koniecznym. Niemal najgorszy przedmiot w szkole, każda lekcja wyglądała tak samo. Szkoła była mała, więc cały czas graliśmy w ping ponga. Pewnego dnia babeczka od WF przyniosła płytę z ćwiczeniami aerobikowymi i głosem instruktora. Na początku była tragedia, ale później się wkręciłam do tego stopnia, że na drugi dzień nie mogłam chodzić : D Od czasu do czasu miałyśmy taką lekcję, że wykonywałyśmy ćwiczenia z tej płyty, chyba tylko mi się to podobało. Jakimś totalnym cudem znalazłam taką płytę w domu i zaczęłam z nią ćwiczyć. Niestety codzienne wykonywanie tych samych ćwiczeń znudziło mi się po jakimś tygodniu. I tyle było z mojego ćwiczenia.

Wracając do cudownych diet zastosowałam jeszcze jedną. Możesz jeść do woli jedynie gotowany ryż i jabłka. Wytrzymałam 3 dni, a smak ryżu z jabłkiem obrzydza mnie do dzisiaj. W okresie liceum nie stosowałam żadnych innych diet.

W 3 klasie liceum zimą ważyłam ok. 70 kg i utrzymywałam się w tej wadze. Zakończenie roku było jakoś pod koniec kwietnia, później zaczęły się matury. Z domu wychodziłam jedynie na egzaminy i aby spotkać się z przyjaciółką. Nie robiłam nic innego tylko siedziałam i jadłam. Zawsze gubiły mnie słodycze, za bardzo je lubię. Tym razem jadłam mnóstwo słodyczy i dzięki temu do wakacji przytyłam prawie 10 kg. Magicznej granicy 80 kg nigdy nie przekroczyłam. Pewnego dnia weszłam na wagę i oniemiałam. Cholera! Pomyślałam. Jak mogłam doprowadzić się do takiego stanu, na własne życzenie. No trudno, jakoś trzeba było z tym żyć. Wyglądałam jak wieloryb i tak też się czułam, na nic nie miałam siły. Wiecznie bym tylko spała. Żadne ubrania na mnie nie pasowały, były jak na baleronie. W czasie wakacji trochę zaczęłam się ogarniać, w każdym bądź razie niewiele. Ograniczyłam trochę słodycze. I wtedy poznałam Mateusza, znaczy zaczęłam się z nim spotykać bo znamy się już od dziecka. Teraz rozumiecie jakie było moje zdziwienie, gdy zaczął się mną interesować. Tak naprawdę moja przemiana zaczęła się dzięki temu związkowi i po tym jak poszłam na studia.
 A o tym w następnej części : ) ♥







2 lis 2013

Grejpfruty

Kochani! Wiem, że długo nie pisałam, ale początek roku akademickiego zawsze jest dla mnie trudny : ( Natłok obowiązków, jeszcze szukanie praktyk, praca licencjacka – dramat. Na szczęście najgorsze już za mną : ) Wracam do pisania.

Dzisiaj będzie o grejpfrutach i ich zbawiennej mocy : ) Nie znam osoby, która nie próbowałaby grejpfrutów. Niestety wiele osób ich nie lubi przez to, że są gorzkie a szkoda bo są bardzo zdrowe i pomagają w zabijaniu tłuszczyku. Ale o tym za chwilkę : )

Mamy trzy rodzaje grejpfrutów :
  • ·         Zielone – są słodkie i mają mniej soku
  • ·         Czerwone – są gorzkie, kwaśne ale za to bardzo soczyste
  • ·         Żółte – są kwaśne i soczyste


Miąższ grejpfruta w 90% składa się z wody, zawarte w nim są witaminy C,E,PP i B a także potas, magnez, mangan, fluor, żelazo, cynk, fosfor, wapń, pektyny, flawonoidy oraz kwas foliowy.


W związku z tym, że grejpfruty są bogate w witaminę C wzmacniają odporność organizmu i pomagają zwalczać przeziębienie. Zjedzenie już jednego owocu zapewnia pokrycie dziennego zapotrzebowania na witaminę C. Zawsze gdy zaczyna się okres jesienno – zimowy piję Citrosept, jest to ekstrakt z pestek, miąższu i białych części grejpfruta. Jest dosyć drogi, ale jak dla jednej osoby to buteleczka 50 ml starcza na bardzo długo. I co najważniejsze, zwiększa naszą odporność. 



Co najważniejsze, grejpfruty zapobiegają odkładaniu się tłuszczyku (głównie w okolicach bioder i pośladków!!), poprawiają metabolizm oraz mają bardzo niską wartość kaloryczną (ok. 36 kcal na 100 g) więc możemy jeść je w dużych ilościach : ) To co już napisałam to są rzeczy, które większość z Was wie, ale dla mnie nowością jest to, że grejpfruty pomagają zwalczać cellulit i ujędrniają skórę : ) Na jednej stronie przeczytałam, że aby zwalczyć cellulit należy wcierać lub wmasowywać w skórę lejek lub sok z grejpfruta. Owoce te poprawiają krążenie krwi oraz wykorzystywane są w produktach modelujących sylwetkę. 



Znalazłam również 2 tygodniową dietę grejpfrutową, na której można schudnąć 4 kg. Wiecie o tym, że nie jestem zwolenniczką diet, głównie przez to, że trzeba pilnować jadłospisu i ograniczać się do zalecanych potraw ( często takich których nie lubimy ) Oczywiście jeśli ktoś byłby zainteresowany podaję link do diety KLIK : ) Jadłospis składa się z 5 posiłków a kaloryczność waha się od 1300 do 1700 kcal. 

Możemy natomiast nie stosować podanej wyżej diety, ale jeść zdrowo i racjonalnie jak do tej pory – 5 posiłków dziennie a do każdego dodawać pół grejpfruta. Efekt będzie ten sam : ) Oczywiście nie należy wtedy rezygnować z ćwiczenia. 
Kiedyś też jadłam w ten sposób, jakieś 5 lat temu. Zjadałam codziennie nie mniej niż 3 grejpfruty do tego zero słodyczy i niezdrowej żywności. Na obiad dużo warzyw i obowiązkowo mięsko. Nie dość, że ‘dieta’ była skuteczna to i bardzo smaczna : ) 

W sklepach dostępne są soki z grejpfrutów, które niestety zawierają sporo cukrów i chociaż owoce są niskokaloryczne to soki już nie koniecznie. Zachęcam Was do robienia soków w domu. To nie zajmuje aż tak dużo czasu, a sok smakuje wspaniale. Możecie je pić do posiłków jako jedną z porcji owoców. 


Mam nadzieję, że ten wpis przekona Was do tych cudownych owoców : ) I, że wybierzecie najlepszy dla siebie rodzaj grejpfruta : ) Mój ulubiony to ten zielony, ponieważ jest słodszy niż inne : ) 
Kto z Was je regularnie grejpfruty? :)